Spawacz Reviews

Co dziś zrecenzujemy?


  • Index
  •  » Newsy
  •  » RECENZJA ALBUMU: Tankard - Vol(l)ume 14

#1 2012-02-07 19:59:06

 Spawacz

Recenzent Samozwaniec

2349099
Call me!
Zarejestrowany: 2011-07-08
Posty: 189
Punktów :   
WWW

RECENZJA ALBUMU: Tankard - Vol(l)ume 14

Tak szybko kolejna recenzja?! Ależ tak!

http://www.metal-archives.com/images/2/8/8/6/288666.jpg

Tytuł: Vol(l)ume 14
Wykonawca: Tankard
Gatunek: Thrash metal
Wytwórnia: AFM Records
Twórcy:

Andreas "Gerre" Geremia - wokal
Andy Gutjahr - gitara
Frank Thorwarth - bas
Olaf Zissel - perkusja

Pewnie wyszczerzacie teraz oczy i zastanawiacie się: "do cholery, co to jest za zespół?". Nie dziwię się, że go nie znacie, bo ja sam poznałem ich przypadkiem w te wakacje. Myślicie sobie pewnie, że Tankard jest to jakiś zupełnie nowy band w świecie thrash metalu? Nic bardziej mylnego! Ten niemiecki zespół spod Frankfurtu został stworzony w czasach, gdy w Metallice gościł jeszcze Dave Mustaine. Ci, co znają się na historii, powinni wiedzieć, jak to było cholernie dawno, a ci co dopiero o tym słyszą (w sumie zastanawiam się po co to czytają), było to jakieś 30 lat temu Kapela ma już swoje lata, ale powiem o niej tylko tyle, że po raz pierwszy usłyszany album "Beast of Bourbon" położył mnie na łopatki i nie wiedziałem, że jeszcze zdołam w życiu usłyszeć 11 tak genialnych hymnów thrash metalowych. Dlatego Tankard szybko wpadł na wysokie poziomy mojej top listy i ostatnio się w nich zasłuchuję aż miło

"Vol(l)ume 14" jest, jak widać w tytule, czternastym wydawnictwem zespołu. Został wydany pod koniec 2010 roku, więc można powiedzieć, że dość niedawno. Nie mam, niestety, płyty oryginalnej, ale mocno zastanawiam się nad jej kupnem, zresztą w ostatecznym rozrachunku zobaczycie dlaczego. Nie będę mówił o tym, co myślałem o pierwszym singlu albo jak oczekiwałem, gdyż o albumie dowiedziałem się ponad pół rok temu. Bez przedłużania, wrzucamy album na odtwarzam i jedziemy z koksem.

Utwór otwierający wydawnictwo nosi nazwę Time Warp i już na samym początku spotkało mnie spore zdziwienie, gdyż utwór zaczął się powoli, z akompaniamentem delikatnych werbli i spokojnej gitary. Co więcej, już po chwili wchodzi melodyjna solówka. Większość z was nie słucha Tankarda, ale mogę powiedzieć, że taki "czysty" początek u Niemców to ogromna niespodzianka. Moje pierwsze obawy o zwiększenie melodyjności minęły wraz z wejściem ostrego riffu i szczerze mogę powiedzieć - Time Warp jest najlepszym utworem na albumie. Jest to przede wszystkim kawałek niesamowicie klimatyczny, a mroku nadaje wokal Gerrego i zmieniony mastering gitary. Ale i tak poza tym mamy tu wszystko, o czym można marzyć w utworze metalowym: jest i mocny riff, i pędząca do przodu perkusja, jak i niesamowicie wpadający w ucho refren. Do tego gdzieś w środku kawałek nastrojowo zwalnia, by potem wybuchnąć z jeszcze większą siłą. Cudo!

Niestety już następny wałek może zacząć niepokoić. Rules For Fools jest singlem i rozpoczyna się melodyjnym riffem, wręcz za bardzo jak na tak brutalny zespół. Rozumiem, że to jest singel, ale nie domyślałem się, że Tankard da aż tak nisko spaść pod względem "radiowości". Nie powiem, że sam kawałek jest zły, bo naprawdę przyjemnie się go słucha, a całą sytuację ratuje perkusista, który gra po prostu świetnie. Tutaj jednak słychać, że wokal Gerrego przez te wszystkie lata stracił na mocy i w porównaniu do ryku z Thirst wydanego w 2008 tutaj słychać pianie. Ogółem Rules For Fools zostawił na mnie pozytywne wrażenie.

Pod numerem 3 mamy utwór o nazwie Fat Snatchers (The Hippo Effect), który poza dość ciekawym refrenem nie wyróżnia się niczym specjalnym. Trudno tutaj powiedzieć coś więcej, gdyż jest to naprawdę średni kawałek i szybko się o nim zapomina.

Następny Black Plague (BP) rozpoczyna się już od razu, ale mimo to nie wciąga. Jest wiedziony dość monotonnym tempem, za to tym razem gitarze udaje się wszystko podkolorować. Perkusista gra dość prosty rytm, ale dzięki elektrykowi nie brzmi to źle. Refren zaś pewnie miał brzmieć jak hymn w starym, tankardowym stylu, jednak jednym uchem wchodzi, a drugim wchodzi. Na uwagę zasługuje jeszcze solo, proste i fajne.

Piąty Somewhere In Nowhere rozpoczyna się od ryjącego mózg riffu, przynajmniej takie było moje pierwsze odczucie. Tak ciekawy początek wiedzie nas dalej, w stronę kolejnego pędzącego pocisku, który jednak wciągnął mnie bardziej niż dwa poprzednie wałki. Riffy wpadają w ucho już za pierwszym razem, a Gerre o wiele poprawił się ze swoim wokalem, przez co brzmi teraz... no po prostu dobrze. Perkusja znowu niszczy mózg, a refren zaprawdę powiadam wam, siedzi w głowie przez pewien czas. Utwór ten naprawdę nie wyróżnia się wiele od starych dokonań, ale to chyba nawet lepiej, bo przez to brzmi wyśmienicie. Plusik dla Gdzieś Nigdzie.

The Agency posiada bliźniaczo podobny początek do wcześniejszego Fat Snatchers (The Hippo Effect), dlatego już na samym początku sprawia złe wrażenie. Zaczyna się wolnym tempem, po czym przyspiesza z riffem, który nie wyróżnia się od reszty utworów. Gerre znowu pieje i znowu resztę w miarę ratuje perkusja, ale to nie to samo co wcześniej. Melodyjny refren nieco wpada w ucho, ale o nim również się szybko zapomina. Podoba mi się za to bardzo niszcząca solówka, więc utwór uważam ostatecznie za "do przełknięcia".

Czas teraz na Brain Piercing öf Death, czyli kawałek, który odnowił moją wiarę w ciągle świeże pomysły Tankarda. Ten utwór naprawdę jest genialny. Częste "wymiany" tempami, posiadające moc riffy, charyzmatyczny wokal Gerrego czy w końcu rozwalające bębny! A przede wszystkim, warto zwrócić uwagę na najbardziej charakterystyczny refren na całej płytce. Gdyby cały album był w klimacie właśnie tego utworu, kupiliby moje uwielbienie od razu; to jest znakomite i tyle! Siedzi to w głowie i zapewniam, że prędko z niej nie wyjdzie.

Beck's in the City wchodzi wraz z werblami, ale sam utwór jakoś specjalnie się nie wyróżnia. Zmiany tempa wyglądają trochę jak żywo ściągnięte z poprzedniego utworu. Ale wałek nie jest zły, przyjemnie się go słucha, a gdyby został trochę bardziej dopracowany, mógłby zostać nawet hymnem, gdyż refren ma duży potencjał.

Przedostatnim numerem jest bardzo średni Condemnation. Zaczyna się dość mrocznie, ale szczerze takie intra mnie nie ruszają, więc początkowo mnie to odrzucało. Jak na utwór prawie sześć i pół minutowy spodziewałem się czegoś bardziej rozwiniętego i rozbudowanego, ale niestety już po dwudziestu sekundach utwór wchodzi z szybkim tempem. Poza fajnie brzmiącym basem i czasami melodyjnymi riffami nie ma tutaj nic, co mnie zachwyca. Wszystko to już słyszeliśmy, a utwór przynudza jedynie swoją długością.

Czas na dziesiąty, kończący utwór, o nazwie Weekend Warriors, który trwa, o litości, minutę dłużej niż Condemnation. Rozpoczyna się powoli i mocno, niczym The Agency, ale potem wchodzi melodyjna gitara jak w początku Time Warp i po raz pierwszy chyba w historii zespołu Gerre śpiewa czysto. Niestety nawet on ze słabszym rykiem po tylu latach nie odnalazł się w tak spokojnych klimatach, dlatego popsuł. Jednak w końcu czym byłby kawałek Tankarda bez szybkiego tempa? Już niedługo wchodzi mocniejszy riff i numer przybiera na szybkości. Niestety ponownie nie ma niczego zaskakującego. Ani wpadającego w ucho riffu, ani perkusja nie wykrzesuje z siebie powera, refren też nijaki. Szczerze po tak ciekawym początku spodziewałem się czegoś więcej, ale przeliczyłem się, szkoda...

Tak oto przeminęło 10 utworów i, cóż, bez większego echa. "Vol(l)ume 14" nie prezentuje już tak wysokiego poziomu jak kiedyś. Nie ma tutaj żadnego hymnu, którego by potem fani słuchali naokoło, drąc się dookoła. Jest to album bardzo średni, ma słabsze i lepsze momenty, ostatecznie szybko się o nim zapomina i wraca do ideałów. Mam nadzieję, że w tym roku Tankard da czadu, jak za czasów "Beast of Bourbon" i "B-Daya", bo jeśli nie... to z chłopakami z Frankfurtu będzie niefajnie.

Lista utworów:

1. Time Warp (+ +)
2. Rules For Fools
3. Fat Snatchers (The Hippo Effect)
4. Black Plague (BP)
5. Somewhere In Nowhere (+)
6. The Agency
7. Brain Piercing öf Death (+)
8. Beck's in the City
9. Condemnation
10. Weekend Warriors

Ogólna ocena płyty:

5+/10

9.04.2017 - Wprowadzono drobne poprawki do wstępu recenzji. ~ Ziomaletto

Ostatnio edytowany przez Ziomaletto (2017-04-09 10:19:28)


There's no hope for me in sight.

Offline

 

#2 2017-01-07 11:31:08

FrostMetalStudio

Małpa-filozof

Zarejestrowany: 2015-02-01
Posty: 201
Punktów :   

Re: RECENZJA ALBUMU: Tankard - Vol(l)ume 14

Dla mnie płyta jest okej. Takie 7/10, bywały jednak lepsze - vide "Stone Cold Sober".

Recka super .

Offline

 

#3 2017-04-09 10:21:26

 Ziomaletto

Hiszpańska Inkwizycja

Skąd: Łomża!
Zarejestrowany: 2013-12-29
Posty: 359
Punktów :   
WWW

Re: RECENZJA ALBUMU: Tankard - Vol(l)ume 14

Kapela ma już swoje lata, ale powiem o niej tylko tyle, że po raz pierwszy usłyszany album "Beast of Bourbon" położył mnie na łopatki i nie wiedziałem, że jeszcze zdołam w życiu usłyszeć tak 11 genialnych hymnów thrash metalowych.

Zrobiłem małą edycję, bo aż kuło to w oczy xD
O płycie wypowiem się, jak porządnie ją przesłucham.


Optymista wierzy, że żyjemy w najlepszym ze światów. Pesymista obawia się, że może to być prawdą. ~ James Branch Cabell, The Silver Stallion
Wbijajcie na Tuby: https://www.youtube.com/user/Ziomaletto

Offline

 

#4 2017-04-09 17:32:06

 Spawacz

Recenzent Samozwaniec

2349099
Call me!
Zarejestrowany: 2011-07-08
Posty: 189
Punktów :   
WWW

Re: RECENZJA ALBUMU: Tankard - Vol(l)ume 14

Ziomaletto napisał:

Kapela ma już swoje lata, ale powiem o niej tylko tyle, że po raz pierwszy usłyszany album "Beast of Bourbon" położył mnie na łopatki i nie wiedziałem, że jeszcze zdołam w życiu usłyszeć tak 11 genialnych hymnów thrash metalowych.

Zrobiłem małą edycję, bo aż kuło to w oczy xD

Dzięks, doceniam, bo mi się nie chciało sprawdzać po tak długim czasie
Pewnie po tym całym czasie bym nie zmienił specjalnie opinii, nadal jest to dla mnie najgorszy album Tankarda. Aczkolwiek jest na nim więcej ciekawych momentów niż wcześniej spostrzegłem. Szczególnie doceniłem "The Agency" i "Weekend Warriors" za klimat.


There's no hope for me in sight.

Offline

 
  • Index
  •  » Newsy
  •  » RECENZJA ALBUMU: Tankard - Vol(l)ume 14
Copyright 2017 jaros218 & Spawacz & Ziomaletto

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
fsmods.pl ciechocinek hotele