• Index
  •  » Newsy
  •  » RECENZJA ALBUMU: Godsmack - The Oracle (2010)

#1 2011-07-10 22:56:42

 Spawacz

Recenzent Samozwaniec

2349099
Call me!
Zarejestrowany: 2011-07-08
Posty: 189
Punktów :   
WWW

RECENZJA ALBUMU: Godsmack - The Oracle (2010)

http://media.musictoday.com/store/bands/2677/product_medium/BGCDGO02.JPG

Tytuł: The Oracle
Wykonawca: Godsmack
Gatunek: Heavy Metal, Hard Rock
Wytwórnia: Republic Records
Twórcy:

Sully Erna - wokal
Tony Rombola - gitara
Robbie Merrill - bas
Shannon Larkin - perkusja


Oto najnowszy materiał Godsmacka. Chyba najlepszą zapowiedzią tego, co będzie na najnowszym wydawnictwie zespołu był singel Whiskey Hangover. Co prawda album oficjalnie został wydany 4 maja, ale w moje ręce dotarł dopiero 13 maja. Trochę sobie poczekałem, ale było warto - niżej pokażę owoce mojego zakupu.

Moimi dwoma pierwszymi albumami były "Toxicity" i "SOAD" grupy System of a Down. "The Oracle" był trzecim zakupionym przeze mnie wydawnictwem. Poszedłem na taniochę - zakupiłem płytę w cyklu Polska Cena, co odznaczało się w np. okładce. Ale to nie jest ważne. Znalazłem dogodny moment do wysłuchania kawałków na płycie. Włączam wieżę, wkładam drżącą ręką CD i czekałem, aż się odtworzy.
Pierwszym utworem był singlowy "Cryin' Like a Bitch". Przyznam, świetna kompozycja, z bardzo chwytliwym refrenem i rytmem, jednakże za każdym razem zniesmaczają mnie krótkie riffy. Ogółem jednak tym kawałkiem byłem zachwycony. No i czas na pierwszy z tych utworów, które mnie pozytywnie zaskoczyły - "Saints and Sinners". I tutaj mamy niezłe kopnięcie! Ciekawy początek z gitarą basową, a potem wejście gitary i głośne "Yeah!". Bardzo przypomina mi już jeden z wykonanych przez Godsmack utworów, z "Faceless". Sami już zgadnijcie, który
Wokal Sully`ego Erny wręcz płonie w tej piosence, słychać to za każdym razem kiedy się go słyszy. Zresztą prawie jak na każdej kompozycji na tym albumie - tak, moi drodzy, tutaj nie znajdziecie słodkich ballad, tutaj czas jest na porządne skopanie dupska!
Zszedłem trochę z tematu. Po czarującym "Saints and Sinners" czas przychodzi na najkrótszy kawałek na płycie, "War and Peace". Utwór ten przez praktycznie cały czas jest oparty na tym samym, ostrym gitarowym riffie, poprzeplatanym z nim gorącym wokalem i współpracującą ze wszystkimi instrumentami perkusją. Zaciekawić może fakt, iż przed ostatnim refrenem słychać typowe wojskowe rozkazy (ja doszukałem się nawet słów Hitlera!). Więc tematycznie również może być utwór niezły.
Dalej mamy prześwietną, "ciężką balladę" - "Love-Hate-Sex-Pain". Ten utwór rozwala pod każdym względem! Za każdym razem szybciej bije mi serce, kiedy słyszę piękny wokal Sully`ego w refrenie i ogółem w całej objętości tej piosenki. Gitara również wdaje się we znaki, jest raczej najważniejszym elementem tego kawałka. Utwór jest jeszcze podrasowany pod koniec z pianinem, które lepiej się wpasować nie mogło. W jednym zdaniu - tej pozycji na albumie nie można zostawić!
Następny track to bardzo tajemnicze "What If", chyba najbardziej odróżnia się od pozostałych pozycji na płycie. I pozytywnie się wyróżnia. Wokal po raz kolejny daje się we znaki, oczywiście w tym pozytywnym znaczeniu. Ciekawie gra perkusja, brawa dla Shannona w tym utworze, postarał się. Oraz również ta ukryta gitara... kiedy się wszystko to poskłada, uzyskamy właśnie bardzo dobre "What If", którego na pewno nie można ominąć.
No, połowa płyty za mną, tym razem usłyszeć można nieco bluesowe "Devil's Swing". Posiada chyba najlepszą gitarową solówkę, choć krótką, ze wszystkich kompozycji na The Oracle. Owa gitara nieźle wpasowała się do harmonijki, którą Sully bardzo podobnie do tej w Shine Down. Jednakże jest to utwór, którego się mogę czepiać - do niezłego wokalu niepotrzebnie odezwała się perkusja, która grała nieco innym rytmem z gitarą, ta miała zaś nieco za krótkie riffy.
Dobra, nie chce mi się więcej pisać o "Devil's Swing", więc przejdę do ostatnich czterech utworów, które najbardziej zachwyciły mnie na albumie. Cztery piękne solówki. A zaczynamy od najlepszego moim zdaniem kawałka na całym The Oracle - "Good Day to Die"! Toż to piękne obie gitary (przede wszystkim w intrze!) oraz płonący wokal Sully`ego Erny. W tym utworze wszystko tak się ze sobą ładnie składa, że powstaje nam piosenka, obok której nie można przejść obojętnie. Przepiękne, że Godsmack wciąż jest w tej samej formie co kiedyś i że wciąż potrafią stworzyć kawałek, który za każdym razem wprawia w osłupienie, kiedy się go słucha. Mógłbym go słuchać cały czas i tak by mi się nie znudził. Bezsprzecznie - najlepszy utwór na The Oracle i tyle!
Po tym osłupieniu przechodzimy do kolejnej ciekawej pozycji na albumie - "Forever Shamed", rozwalający swoim wyjątkowym intrem. Jest to szybki i skoczny numer. Bardzo ciekawy wokalnie, jak i współpracującą gitarą z perkusją (szczególnie na początku). Najlepsze jest to, że ten utwór nie może się znudzić - Godsmack stworzył w nim zabieg, przez co łatwo odróżnić pierwszą zwrotkę od drugiej, pierwsze zagranie refrenu od drugiego i trzeciego. Cóż, mi się strasznie podoba. I na pewno panowie z zespołu nie będą jak w piosence "wiecznie zawstydzeni" zagraniem tego kawałka xD
Czas na trzecią z kolei ciekawy numer na The Oracle. Jest to "Shadow of a Soul" - i powiem tylko tyle: wymiata! Najpierw powiem o wadach. Intro i rytm gitary w nim. Moim zdaniem, zupełnie nie pasuje do późniejszego elektryku, o którym powiem zaraz. Gdyby nie ten zabieg, uznałbym ten utwór za mój ulubiony na albumie. Ale teraz zalety - piosenka ta posiada BARDZO chwytliwy refren oraz rozwalający wokal Sully`ego! Widać, że w tym utworze dał z siebie najwięcej. Po drugie - gitara - świetnie gra! Za każdym razem, kiedy słyszę ją w refrenie, "podnieca" mnie do tego stopnia, iż chce mi się skakać. Ma strasznie piękny rytm. Powracam do wokalu w refrenie - dopowiem jeszcze, iż (szczególnie pod koniec) czasem chce się, żeby był bez końca. Mogę słuchać refren przez cały czas i nigdy nie wyjdę z zadumy, jak go świetnie zrobili!
Ostatni już track; bardzo byłem zdziwiony, że już do niego doszedłem. Jest to instrumentalny "The Oracle". Na początku bardzo przypominał mi "Orion" Metallici, nie tylko ze względu na to, że jest również instrumentalem, ale ze względu na rytm. Później jednak się to zmieniło. Gitara na pewno rządzi w tym utworze. Dobrze również, że nie gra przez cały czas tym samym rytmem. Widać dokładnie, że co chwila słychać, jak gra ciszej, lub głośniej, szybciej lub wolniej. Po około 4 minutach nagle przybiera nagle szybkość "Forever Shamed". I to jest najlepsze. Dobry kawałek na zakończenie tego jakże wywołującego emocję albumu.
Podsumowując... a zresztą, co ja będę gadał. Powiem tyle - na najnowszym Godsmacku nie znajdziecie niczego nowego. To przez cały czas stary metal. Nie ma tej płycie raczej jakiś wielkich kombinowań stylów i gatunków muzycznych. Przez cały czuć moc, której na pewno nie zabraknie przez najbliższy czas Godsmackowi. I niechaj tak będzie. Na zakończenie powiem tak - Hard Rock żyje!

Lista utworów:

1. Cryin' Like a Bitch
2. Saints and Sinners
3. War and Peace
4. Love-Hate-Sex-Pain (+)
5. What If
6. Devil's Swing
7. Good Day to Die (+ +)
8. Forever Shamed (+)
9. Shadow of a Soul (+)
10. The Oracle

Ogólna ocena płyty:

8,5/10


Mała legenda:
(+) - oznaczenie utworu, który szczególnie mi się spodobał
(+ +) - oznaczenie najlepszego utworu na płycie
(-) (jeszcze nie użyte) - utwór, który mi się szczególnie nie spodobał


There's no hope for me in sight.

Offline

 

#2 2011-07-11 19:50:10

Cezarek

Początkujący grzyb

Zarejestrowany: 2011-07-11
Posty: 17
Punktów :   

Re: RECENZJA ALBUMU: Godsmack - The Oracle (2010)

No, niezła recenzja, ale IMO trochę przydługawa. O wiele bardziej wolę krótkie recenzje. Za godsmackiem nie przepadam, no ale cóź, taki gust, nic nie poradzę


http://sanktuariumfc.org/forum/images/signatures/21448842814d4f05efce413.jpg
All in all you're just another brick in the wall

Offline

 

#3 2011-07-11 19:52:24

 Spawacz

Recenzent Samozwaniec

2349099
Call me!
Zarejestrowany: 2011-07-08
Posty: 189
Punktów :   
WWW

Re: RECENZJA ALBUMU: Godsmack - The Oracle (2010)

Wiem że długa, dlatego na poprzednim forum (worms4movies) nikt jej nie czytał xD To moja pierwsza "muzyczna" recenzja, mam nadzieję że następne będą już lepsze i łatwiejsze do czytania


There's no hope for me in sight.

Offline

 

#4 2015-04-19 12:41:35

 Ziomaletto

Hiszpańska Inkwizycja

Skąd: Łomża!
Zarejestrowany: 2013-12-29
Posty: 359
Punktów :   
WWW

Re: RECENZJA ALBUMU: Godsmack - The Oracle (2010)

Jak dla mnie recenzja świetna, ale możesz oddzielić kolejne utwory akapitami? Lepiej to będzie wyglądać.


Optymista wierzy, że żyjemy w najlepszym ze światów. Pesymista obawia się, że może to być prawdą. ~ James Branch Cabell, The Silver Stallion
Wbijajcie na Tuby: https://www.youtube.com/user/Ziomaletto

Offline

 
  • Index
  •  » Newsy
  •  » RECENZJA ALBUMU: Godsmack - The Oracle (2010)
Copyright 2017 jaros218 & Spawacz & Ziomaletto

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
worldhotels hale stalowe gliwice Witryna z drewna sachadhainaut