Spawacz Reviews

Co dziś zrecenzujemy?

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2011-07-12 00:42:43

 Placek17

Początkujący grzyb

10994823
Zarejestrowany: 2011-07-12
Posty: 13
Punktów :   

Ucieczka ze świata Stikon

To moja opowieść fantastyczna. Mam nadzieję, że nie zanudzi was, bo składa się z 7 rozdziałów, z czego jeden jest stosunkowo długi. A, i jeszcze jedno. Starałem się jak najlepiej, więc chyba będzie chyba mało błędów do skrytykowania.

I


Stikon. 23 maja 4271 r. Gromada przybyszów z innych światów jest zmuszana do niewolniczej pracy, i to całkowicie za darmo, bez odszkodowań. Liczba ta wynosi 14 milionów. 3 miliony to Dendryci, zmuszani do prac przy dźwigach oraz innych urządzeniach mechanicznych. 2 miliony to Potycy, którzy ze względu na chude ciała trafiali do kopalń. Tam umierali, gdyż mieli śmiertelne uczulenie na węgiel. 1 milion to Dralicy. Musieli oni karmić rekety: żarłoczne bestie, długie na 12 metrów. Jadły one co popadnie. Zdarzało się, że dawano im do jedzenia nieposłusznych niewolników. Stwory zjadały ich w całości, nie wyłączając kości i ubrań. Najliczniejszą grupę niewolników stanowili Smaratekonowie (6 milionów). Musieli pracować w stajniach i na roli. Za najmniejszy błąd lub przewinienie karano ich śmiercią poprzez zjedzenie przez rekety. Stanowisko pracy tych, co zajmowali się stajniami, były fatalne: nieprzyjemne, wręcz obrzydliwe zapachy, słabe dachy (od zawalenia się dachów zginęło 14 000 Smaratekonów). Ci, co pracowali na roli, mieli lepiej, choć o idealnej sytuacji nie mogło być mowy. Półtora miliona to grupa zwana Guadamalajarapatałytami. Musieli zabawiać Stikonów (rasę panów w świecie Stikon) w taki sposób, jak kiedyś czynili to gladiatorzy. I wreszcie ostatnie 500 tysięcy stanowili Ziemianie, wśród nich ja, Markus Amadier. My mieliśmy najgorsze zadanie. Musieliśmy budować Dom Władzy Nad Światem w najniebezpieczniejszym miejscu w Stikonie: na Wzgórzu Śmierci. Stikonowie nas wykorzystywali i mieliśmy tego dosyć. Wtedy postanowiłem działać. Wziąłem na siebie niebezpieczną misję uratowania niewolników.



II

Zanim zacznę swoją opowieść o wielkiej ucieczce, opowiem trochę o sobie, no bo coś o mnie musicie wiedzieć. Nazywam się Markus Amadier. Mam 30 lat, ale kiedy Stikonowie nas zaatakowali miałem tylko 18 lat. Chciałem studiować biotechnologię, jednakże inwazja obcej cywilizacji przekreśliła moje plany. Obecnie jestem zdany na łaskę i niełaskę Stikonów, którzy co roku zabijają blisko 10 tysięcy niewolników. Jestem Brytyjczykiem. Moja matka była francuskim naukowcem, zaś mój ojciec brytyjskim inżynierem. Mój wujek był hydraulikiem, a moja ciocia była nauczycielem języka hiszpańskiego w Szkole Zawodowej nr 666. Ta szkoła zawodowa była uważana za pechową ze względu na jej numer (666 od wieków kojarzy się przecież ludziom z szatanem), toteż w jednej klasie znajdowało się tylko 15 osób. Było 6 kierunków. Szkołę kończyło się po 4 latach. Tak więc w szkole tej uczyło się tylko 360 osób. W porównaniu z innymi szkołami zawodowymi w Wielkiej Brytanii, była to bardzo mała liczba. Wszystkie te osoby obecnie są zmuszane do pracy w Stikonie. Po 12 latach pracy w tym strasznym świecie powiedziałem sobie: „Dosyć! Czas, żeby Stikonowie stracili niewolników, których i tak nie szanują.”. Ze względu na to, jak krwawo do powstań podchodzą Stikonowie, plan mógł być skazany na niepowodzenie. Ale kości zostały rzucone, a ja nie rezygnuję z raz postanowionego słowa.



III

Naszą opowieść zacznę od miejsca, gdzie pracowałem razem z innymi Ziemianami. Pytam się kumpla Gabriela:

- Gdzie mój ojciec?

- Pracuje na dachu.

- Dzięki, przyjacielu.

Poszedłem na dach i powiedziałem ojcu:

- Ojcze, ja dłużej nie dam rady. Ludzie i inne stworzenia cierpią jako niewolnicy. Postanawiam się zbuntować i uratować niewolników.

Mój ojciec upuścił narzędzia. Popatrzył na mnie wzrokiem pełnym zdziwienia i powiedział:

- Synu, ty… ty… ty chy… chy… chyba żartujesz!

- Ojcze, spokojnie. Dobrze przecież wiesz, że tak się musi stać.

- Synu, wiesz dobrze, że Stikonowie to bardzo waleczny naród.

- Ale zapomniałeś, ojcze, że my, Ziemianie, też jesteśmy waleczni. Prawie zawsze walczymy do ostatniej kropli krwi. Poza tym jak czegoś nie zrobimy, to wkrótce niewolnikami będzie połowa Ziemian, a nie ich znaczna mniejszość.

Ojciec opuścił głowę. Bałem się teraz cokolwiek powiedzieć. Wreszcie, po minucie milczenia, przemówił:

- Dobrze synu, ale pamiętaj, że to twoja wola.

- Dobrze. Dziękuję ojcze – powiedziałem i ruszyłem motywować niewolników.



IV

Okazało się, że niewolnicy już od dawna planowali wydostać się z tego świata. Brakowało im tylko osoby, która poprowadziłaby ich do wolności. Jeden z nich powiedział mi:

- My stąd chcemy uciec już od 12 lat. Brakuje nam tylko silnej ręki, czyli człowieka, który mógłby nas uratować. Może ty byś dał radę?

- Właśnie ja w tej sprawie. Chciałem wziąć na siebie tą misję.

- Dasz radę?

- Mam doświadczenie, a poza tym dla Stikonów pracuje mój ojciec. On w młodości dowodził ekspedycją w głąb niebezpiecznego rejonu na Ziemi. Gdyby nie on, nikt by z niej nie powrócił żywy.

Te słowa sprawiły, że w niewolnikach odżyła nadzieja. Ja postanowiłem ryzykować swoje własne życie, żeby ocalić 14 milionów istnień. Niewolnicy wzięli mnie na ręce i zaczęli podrzucać jak bohatera, mimo że ciągle jeszcze wszyscy byliśmy w tym piekielnym świecie.



V

Niedługo trwała jednak nasza radość. Dwie minuty po wydarzeniach wyżej opisanych pojawił się jeden ze Stikonów. Widząc niewolników, którzy nie pracują, wpadł we wściekłość. Wrzasnął do nas:

- Mikä tuo Knockin työssä?

Stikonowie mówili po fińsku. Te słowa znaczyły: ”Co to za obijanie się podczas pracy?”

Przeraziliśmy się, kiedy wyciągnął broń. Ja wystraszyłem się najmocniej, gdyż wycelował nią we mnie. Nie zdążył jednak strzelić, gdyż zaraz padł martwy. Odetchnęliśmy z ulgą. Na pomoc przyszedł nam mój ojciec. To on zabił tego Stikona.

- No, chodźcie. Czas uciec z tego świata.



VI

Po zdobyciu broni mogliśmy rozpocząć operację ”Ucieczka”. Polegała ona na zbiorowym marszu w stronę granicy Stikonu i zabijanie każdego wroga, którego spotkamy. Każda z grup niewolników posiadała inny rodzaj broni. Dendryci mieli granaty wodne (coś podobnego do naszych zwykłych granatów, tylko że te w chwili wybuchu tryskały specjalną wodą, która na jakiś czas oślepiała napastnika, wtedy można go było dobić). Potycy używali aseonów (od słów ”ase” – działko i ”on” – działo; to stikonowski typ działa wojennego; strzelało nabojami z prędkością 30 strzałów na sekundę, przy czym te 30 pocisków mogłoby zabić swoją siłą rażenia zwartą grupę składającą się z 12 000 ludzi). Dralicy dysponowali bumerangami. Były one tak skonstruowane, że mogły przeciąć nawet gruby na pół metra metal. Wyobraźcie więc sobie, jak skuteczna mogłaby być ta broń w walce ze Stikonami. Smaratekonowie używali zatrutych strzał. Były w nich składniki, które po dostaniu się do ciała ofiary, paraliżowały ją i zabijały od środka. Wszystko to w niecałe 3 minuty. Od tej grupy niewolników dowiedziałem się, że ta substancja nazywa się tappaminen sisältä. Guadamalajarapatałyci postanowili wykorzystać gazy łzawiące. Oprócz tego, że wywoływały pieczenie w oczach, miały w dodatku obrzydliwy zapach, który zawdzięczają substancjom z wątrów reket. A my, Ziemianie, dysponowaliśmy naszym własnym sprzętem. Mieliśmy nawet czołgi. Stikonowie przerazili się (lud ten nie znał naszych wynalazków i dlatego czołgi były dla nich wynalazkami zupełnie obcymi), jednak nie chcieli i tak nas wypuścić. Doszło do krwawych starć, z których wychodziliśmy zwycięsko. W każdej walce ginęło średnio 60 000 Stikonów. Niewolnicy prawie w ogóle nie ponosili strat. Ani materialnych, ani strat w ludziach. Stikonowie byli zszokowani. Tracili przecież tanią siłę roboczą. W końcu udało nam się dotrzeć do granicy. Ale tam był strażnik, który nie chciał nas wypuścić.

- Najpierw musicie odpowiedzieć na moją zagadkę matematyczną. Dopiero wtedy może was wypuszczę – powiedział nam.

Wszyscy popatrzyliśmy na siebie. Ten człowiek ma nas za głupców czy co? Więzi nas w tym okropnym, cuchnącym miejscu, a teraz liczy na to, że będziemy chcieli odpowiadać na jego nudną matematyczną zagadkę?

- No świetnie, ten strażnik jest tak samo uciążliwy, jak nasza enseignat od matematyki – powiedział jeden z naszych ziemskich niewolników.

To był cios w plecy. Stikonowie nie znali się na matematyce. Mogło więc zdarzyć, że strażnik nie zaakceptuje naszej odpowiedzi. Tak też się stało.

- Ile to jest dwa razy dwa?

Wszyscy się roześmialiśmy, bo to pytanie było dziecinnie proste.

- Cztery – padła odpowiedź.

- Błąd. Dwa razy dwa równa się osiem. Nie przejdziecie.

Byliśmy wkurzeni. Zrozumieliśmy, że normalnie nie przejdziemy. Użyliśmy siły. Dendryt rzucił w strażnika granatem wodnym. Kiedy ten leżał oślepiony, mój ojciec podszedł do niego i zabił go serią strzałów z karabinu. Następnie uciekliśmy przez granicę, jednak tam na nas czekała 20 tysięczna armia Stikonów.

- No nie, nie mieliśmy tego w planach. Skąd oni wiedzieli, że zwiejemy przez granicę? – te słowa wypowiedziałem niezwykle zdruzgotany całą sytuacją.

Rozpoczęła się nierówna walka. Nietrudno było zauważyć, że Stikonowie mieli ubogi arsenał. Umieli jednak bardzo dobrze wykorzystać. Zabili jakieś półtora miliona naszych ludzi. W tym momencie oprawcy przesadzili. Rzuciliśmy przeciwko nim cały nasz arsenał. Jeden z niewolników pochodzenia hiszpańskiego rzucił się na kilku Stikonów i zaczął ich dźgać nożem. Krew trysnęła na wszystkie strony. Stikonowie znieruchomieli ze strachu. Postanowiliśmy to wykorzystać. 20 tysięczna armia po 10 minutach poszła wąchać kwiatki od spodu. Stikonowie zrozumieli, że nie mają z nami szans. Poddali się.



VII

Stikonowie po porażce pozwolili nam wrócić do swoich światów. Zabrali stamtąd wszystkie swoje wojska. Postanowili wypłacić nam odszkodowanie. Nasza współczesna technika pozwoliła przywrócić do życia wszystkich niewolników, którzy zginęli podczas 12-letniej niewolniczej pracy. Ja wróciłem do swojej dziewczyny, której opowiedziałem o wszystkich zdarzeniach. Wszystko wróciło do normy. Nasuwa nam się tylko pytanie: czy to była ostatnia moja niebezpieczna przygoda?



KONIEC

Offline

 
Copyright 2017 jaros218 & Spawacz & Ziomaletto

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
przegrywanie kaset vhs https://thermofood.pl/ Ciechocinek hotele wellness wodomierze wrocław