Spawacz Reviews

Co dziś zrecenzujemy?


  • Index
  •  » Newsy
  •  » RECENZJA ANIME: Kaichou wa Maid-sama!

#1 2012-02-05 13:14:40

 Spawacz

Recenzent Samozwaniec

2349099
Call me!
Zarejestrowany: 2011-07-08
Posty: 189
Punktów :   
WWW

RECENZJA ANIME: Kaichou wa Maid-sama!

Do diabła ze zmianami koncepcji! Wracamy do recenzji!
Co powiecie tym razem na... anime?

Kaichou wa Maid-sama!
http://img443.imageshack.us/img443/3464/444qi.jpg
Pełny tytuł: Kaichou wa Maid-sama!
Rok wydania: 2010
Liczba odcinków: 26
Gatunek: Komedia romantyczna, szkolne, shoujo (o litości, jeżeli wiecie co znaczy to ostatnie)

Gwoli wyjaśnienia: anime zacząłem interesować się dopiero niedawno, a do obejrzenia jakiegokolwiek dopiero przekonał mnie mój brat (który nawiasem mówiąc napastuje mnie do stworzenia tej recenzji już od pewnego czasu). Nigdy jakoś nie interesowałem się tego typu tworami, jednakowoż w końcu dałem się ponieść magii japońskiej animacji. Prościej mówiąc, "Kaichou wa Maid-sama!" jest pierwszym anime "z prawdziwego zdarzenia", tzn. które obejrzałem od początku do końca; nie licząc jedynie "Shaman Kinga", którego obejrzałem niegdyś na Jetixie bardziej z nudów niż z prawdziwej ciekawości. Tak więc ostrzegam znawców, pseudo-znawców i najzwyczajniejszych w świecie idiotów: nie mam żadnego rozeznania w anime, nie mam do czego porównywać Kaichou, dlatego niechaj będzie to recenzja z oczu kogoś, kto dopiero rozpoczyna zabawę z... (szukanie synonimu)... tym czymś, a jakże!

Więc może przejdźmy już do rzeczy? Zacznijmy od fabuły.

Czego tak naprawdę możemy spodziewać się od komedii romantycznej osadzonej w klimatach szkolnych? Raczej niewiele: główną bohaterką tegoż anime jest Misaki Ayuzawa, będącej pierwszą w historii przewodniczącą samorządu liceum Seiki - od niedawna szkoły koedukacyjnej. Z charakteru niezwykle pracowita, stanowcza i bezwzględna w stosunku do mężczyzn, tępiąca ich za to, że nie znają takiego pojęcia jak "wzajemna kultura" i "obowiązek". Osiąga duże wyniki w nauce i uczy się sztuki walki aikido, co jest również rodzajem walki przeciwko zachowaniu płci brzydkiej. Myślicie pewnie, że bardzo dobrze się jej w życiu wiedzie? W takim razie poznajcie Misaki poza szkołą - żyje ona w dość ubogiej rodzinie, którą ledwo stać na utrzymanie domu w ładzie. Jest to spowodowane nagłym zniknięciem ojca nastoletniej Ayuzawy, dlatego też ona jest zmuszona do pracy wyrywkowej, która jest jednym z głównych wątków anime: jest to praca w niewielkiej kawiarni Maid Latte, gdzie obsługa przebrana jest za służące-pokojówki. Z tego powodu, Misaki nie chce utracić szkolnej reputacji i nie mówi nikomu o swojej "posadzie", jednak oczywiście, dzięki najzwyczajniejszemu zbiegowi okoliczności, najprzystojniejszy mężczyzna w liceum, pod imieniem i nazwiskiem Usui Takumi, dowiaduje się o tejże pracy. Chłopak prawdopodobnie postanawia nikomu o tym nie mówić, jednak przewodnicząca będzie musiała zachowanie tajemnicy czymś przepłacić... co z tego wyniknie? Let the party begin!

Tak właśnie reprezentuje się fabuła serialu. Wydaje się być błaha, mam rację? Jednak nie dajcie się zwieść pozorom - pod płaszczem szkolnej komedii romantycznej kryje się naprawdę wielki potencjał. Mimo, że pierwszy odcinek nie jest specjalnie zaskakujący, już w następnych akcja się rozkręca. Jednak na początek musicie wiedzieć, że serial zalicza się do typu tych, w których odcinki nie są ściśle ze sobą powiązane. Istnieją oczywiście wątki, które wiją się do końca serialu, co w sumie jest też zaletą: nie wygląda to sztucznie. Bohater, który pojawił się za pierwszym razem pokazuje się już przez cały czas.

Wracając do samej fabuły, to co przede wszystkim wydaje mi się świetne to bardzo ładnie zbudowany, zupełnie naturalny, szary świat licealistów, który nabiera kolorów dzięki działaniom różnych bohaterów. Superowo zostało pokazane życie przewodniczącej, która umiejętnie wpływa na otoczenie w szkole pełnej niezdyscyplinowanych chłopaków. Co jednak zasługuje głównie na pochwałę to fakt, że szkolne zmagania Ayuzawy, jak i problemy pieniężne jej rodziny zostały pokazane w sposób zabawny i mimo, że wczuwamy się z czasem w to, co widzimy na ekranie, to nie czujemy dramatu całej sytuacji i nie raz śmiejemy się z ciekawych incydentów związanych chociażby z rozpadaniem się podłogi w domu. Mimo ogólnie rozwalającej komedii jednak czasami możemy poczuć niepokój; najlepszym przykładem jest skomplikowany związek między Misaki a Usui'm, w późniejszej fazie anime. O samej komedii wspomnę więcej przy okazji omawiania scenariusza.

Jeśli chodzi o konkretne wątki, tych mamy tutaj dość sporo, jak przypadło na tego typu serial. Praktycznie każdy ma w sobie nutkę absurdu, komedii i dramatu. To "łączenie" nastrojów spodobało już mi się na samym początku. Ale co jest najbardziej warte uwagi to wątki określonych postaci, dzięki którym świetnie ich możemy poznać - przede wszystkim tzw. "trzej kretyni", czyli "koledzy" z klasy Ayuzawy, którzy początkowo nie darzą ją sympatią, a gdy dowiadują się o jej pracy wyrywkowej, darzą ją boskim kultem. W serialu nie ma raczej wątków, które są owiane grozą i ziarnem sekretu, jednak sam Usui jest postacią dość tajemniczą i robiącą różne rzeczy w niewyjaśniony sposób. A co chociażby ze zniknięciem ojca Misaki? Te wątki czekają jeszcze na odpowiedź.

Kończę już z fabułą na jednym z największych minusów tegoż serialu: mimo, że świat wydaje się całkowicie naturalny i prawdziwy, sama akcja nie przebiega już tak jaka byłaby naprawdę. Niektóre wątki wydają się być wyciągnięte na siłę po to, by czymś zapchać odcinek, a z których i tak niewiele wynika - i zdecydowanie najlepszym przykładem jest wejście w ostatnich odcinkach Shintaniego Hinaty, rzekomo dawnego przyjaciela Misaki. Wątek tegoż chłopaka był ciągnięty przez następne parę epizodów, dodając co prawda trochę elementu komedii, ale jego działania praktycznie nie wpływają na nikogo dookoła. Próbuje przypodobać się Ayuzawie, która dalej traktuje go jedynie jako starego kolegę ze szkoły, a z Usuiem walczy o przewodniczącą Seiki. Walkę ostatecznie i tak wygrywa Takumi, a wątek Shintany zostaje nagle przerwany w przedostatnim odcinku, tak jakby go w ogóle nie było. Strasznie mnie irytuje ten zapychacz i jeżeli w drugiej serii przestanie walczyć o Misaki lub po prostu zniknie, uznam to za niesamowity bezsens. Oprócz tego, nie podoba mi się wymuszanie reakcji Ayuzawy na jakiekolwiek działania Usui'a; mimo, że ten wyraźnie robi wszystko, by ona na niego zwróciła uwagę, a sam jest uważany za niezwykle pociągającego przez dziewczyny i prawdopodobnie już wielu osobnikom płci pięknej złamał serca, ta stoi niezłamana aż do końca. Nawet jeśli było to zamierzone nie wygląda to fajnie.

Wspomnę teraz o bohaterach, których jest tu naprawdę mnóstwo i, jak już wspominałem, każdy z nich został bardzo dobrze ucharakteryzowany, a niektórych postaci po prostu nie da się pokazać lepiej - taką osobą jest chociażby Shintani, z tych mniej ważnych. Jest cholernie żarłoczny, szczery, lubi być w centrum sytuacji i robić zamieszanie, dlatego stanowi praktycznie odwrotność Usui'a, który jest... logicznie odwrotny cechami, nie licząc szczerości. Mamy tu również wcześniej wspomnianych "trzech kretynów", dwie przyjaciółki Misaki: słodką Sakurę i stanowczą Shizuko, siostrę Ayuzawy: Suzunę, która ma fioła na punkcie konkursów i nagród (bardzo podoba mi się taka dziwna, ale śmieszna cecha), czy też asystenta Ayuzawy, wstydliwego Yukimurę. Trzeba również wspomnieć o obstawie Maid Latte, a głównie o szefowej, imieniem Satsuki, która po prostu na każdym kroku niszczy swoimi "kwiatkami Moe" i przesadną słodkością. Nie zapominajmy oczywiście o czarnych charakterach; chyba najbardziej nacechowany negatywnie jest przewodniczący samorządu liceum Miyabigaoka, zimny i egoistyczny Tora Igarashi. Mamy tu również bohatera dynamicznego, tajemniczego Kanou, który najpierw chce upokorzyć Ayuzawę, a potem próbuje się zmienić. I tak można dalej i dalej pisać o cechach najróżniejszych bohaterów, porównywać i przedstawiać kontrasty, gdyż autor postarał się każdemu nadać coś indywidualnego i mi samemu przez długi czas po obejrzeniu siedzieli w głowie postacie z Kaichou. To jest duży plus.

Króciutko wspominając o scenariuszu... jest to w końcu komedia, nie? Ale czy to jest to naprawdę udana komedia? Mogę bez zastanowienia powiedzieć, że tak! Teksty i zachowania postaci rozwalały mnie praktycznie na każdym kroku. Jednym z najbardziej "śmiechowych" bohaterów jest Usui, który poważny i uroczysty klimat potrafi zniszczyć mówiąc jeden tekst. Oczywiście nie raz lałem się ze śmiechu widząc odpały "trzech kretynów", którzy są mega zadowoleni z życia, codziennie chodząc do Maid Latte i myślących oraz gadających o Misaki. Same zachowanie Ayuzawy potrafi na nam sprawić uśmiech na ustach. Jednak każda komedia powinna mieć morały i tak jest też tutaj i co najlepsze, nie wygląda to ani trochę sztucznie.

Czas w końcu wspomnieć o stronie technicznej anime. Najpierw warto wspomnieć o tym, co to jest kreska w anime - jest to styl rysowania postaci i otoczenia. Już po samym zobaczeniu plakatu mogę stwierdzić, że owa kreska jest jak dla mnie genialna, nie mam do niej żadnych zastrzeżeń. Postacie wyglądają bardzo ładnie, jednak muszę tu wspomnieć o czymś, co czasami denerwuje: jest to tzw. "super-deformed", czyli niesamowicie zdeformowani bohaterowie, wyglądający jak duchy czy... białe chodzące coś. W niektórych momentach sprawia wrażenie komedii, ale czasami jest kompletnie niepotrzebne i sprawia to wrażenie, jakby autor nie zwracał kompletnie uwagi na inne postacie oprócz tych głównych w danej scenie (a może tak rzeczywiście jest?). Ale co zasługuje na pochwałę to kolejne rzeczy, które mnie niesamowicie śmieszą, szczególnie u Ayuzawy: są to najprzeróżniejsze gesty, mimika twarzy czy np. wielki ogień, gdy jest w szale. Bardzo fajnym pomysłem jest to, że to co tak naprawdę pojawia się w anime tylko dla nadania klimatu, bohaterowie widzą naprawdę. Są to np. róże, gdy pokazuje się Usui albo wcześniej wspomniane "kwiatki Moe", które widzi Satsuki, gdy czuje śladowe ilości słodkości (spójrzcie chociażby na powyższy plakat; to małe po lewej to właśnie szefowa Maid Latte ). Ale to trzeba po prostu zobaczyć, dlatego po raz pierwszy i nieostatni zachęcam was do obejrzenia.

Został już chyba ostatni aspekt - muzyka. Szczerze trudno mi cokolwiek o niej powiedzieć. Opening niezbyt mi się podoba i zazwyczaj go przewijałem, tak samo ending jest średni. Co do samej muzyki, nie ma tutaj wpadających w ucho motywów; soundtrack po prostu dodaje klimatu jakiego potrzeba i to tyle. Niektóre nuty są lepsze, niektóre słabsze, ale raczej wszystkie utwory są równe, czyli po prostu da się słuchać. Jeśli pytacie o gatunek muzyczny, mogę powiedzieć tylko tyle, że jest to typowa ścieżka do komedii romantycznej. Czyli ogólnie bez zaskoczenia.

Jestem ciekaw, kto przetrwał tę całą recenzję. Tak czy inaczej - napiszcie w komentarzach Czas w końcu zebrać wszystkie plusy i minusy do kupy i dać ocenę ogólnikową i czy naprawdę warto to obejrzeć. Tak więc to jest moja ogólna myśl o "Kaichou wa Maid-sama!": Jest to naprawdę świetne anime, równie dla tych, co dopiero zaczynają, a i dla tych, którzy już są bardziej wymagającymi widzami. Jedno z najlepszych komedii romantycznych, jakie widziałem i obok poważnego wątku miłości mamy wiele śmiesznych sytuacji, z których, zapewniam, będziecie spadać z fotela. Polecam obejrzeć każdemu, kto chciałby zacząć z japońską animacją i nie wie od czego zacząć. Kaichou to bardzo dobry wybór. Moja ocena?

9/10

Nie ma oceny 10/10 oczywiście ze względu na minusy, o których wyżej wspomniałem, ale wiedzcie, że jestem bardzo surowy w ogólnym ocenianiu i jest to bardzo wysoka ocena, dlatego po raz trzeci i ostatni polecam wam obejrzeć. Mam nadzieję, że was przekonałem Czekam na jakiekolwiek komentarze.


There's no hope for me in sight.

Offline

 

#2 2012-02-05 13:29:18

WormexPL

Początkujący grzyb

Zarejestrowany: 2011-07-11
Posty: 7
Punktów :   

Re: RECENZJA ANIME: Kaichou wa Maid-sama!

Przetrwałem twoją recenzję i mogę powiedzieć jedno, ŚWIETNA.Czekam na więcej recenzji o anime.
A przy okazji to o anime słyszałem wcześniej ale ty przedstawiłeś mi jak to anime "naprawdę" się prezentuje.
Niedługo zacznę oglądać, mam jeszcze inne serie anime do obejrzenia, jakie są to serie, zatrzymam dla siebie.
Recenzja może długa, ale na temat. 4/5 za recenzję ponieważ lekko się zanudziłem, ale czekam na więcej ; )

Offline

 

#3 2012-02-05 19:08:54

 jaros218

Master of Ban

Zarejestrowany: 2011-07-08
Posty: 38
Punktów :   

Re: RECENZJA ANIME: Kaichou wa Maid-sama!

Shoujo - dziewczyna, czyli w tym przypadku anime przeznaczone głównie dla publiki płci żeńskiej


http://oi52.tinypic.com/1415z42.jpg


Tak, jestem normalny
Pomogłem? Daj minus!


http://images3.wikia.nocookie.net/__cb20081110104439/nonsensopedia/images/4/4d/Ban.gif

Offline

 

#4 2012-02-05 19:21:13

 Spawacz

Recenzent Samozwaniec

2349099
Call me!
Zarejestrowany: 2011-07-08
Posty: 189
Punktów :   
WWW

Re: RECENZJA ANIME: Kaichou wa Maid-sama!

jaros, to miała być ironia xD Wiem co to znaczy i po prostu chciałem, żebyście sami sprawdzili, co to za gatunek


There's no hope for me in sight.

Offline

 

#5 2012-03-04 20:36:35

 Placek17

Początkujący grzyb

10994823
Zarejestrowany: 2011-07-12
Posty: 13
Punktów :   

Re: RECENZJA ANIME: Kaichou wa Maid-sama!

Spawacz napisał:

Postacie wyglądają bardzo ładnie, jednak muszę tu wspomnieć o czymś, co czasami denerwuje: jest to tzw. "super-deformed", czyli niesamowicie zdeformowani bohaterowie, wyglądający jak duchy czy... białe chodzące coś.

Może nie jestem jakimś tam wielkim znawcą anime, ale czy aby nie jest to cecha charakterystyczna tego typu filmów?

Recenzja bardzo mnie wciągnęła i zachęciła do głębszego zapoznania się z gatunkiem anime. 10/10

Offline

 

#6 2012-03-05 15:29:43

 Spawacz

Recenzent Samozwaniec

2349099
Call me!
Zarejestrowany: 2011-07-08
Posty: 189
Punktów :   
WWW

Re: RECENZJA ANIME: Kaichou wa Maid-sama!

Placek17 napisał:

Spawacz napisał:

Postacie wyglądają bardzo ładnie, jednak muszę tu wspomnieć o czymś, co czasami denerwuje: jest to tzw. "super-deformed", czyli niesamowicie zdeformowani bohaterowie, wyglądający jak duchy czy... białe chodzące coś.

Może nie jestem jakimś tam wielkim znawcą anime, ale czy aby nie jest to cecha charakterystyczna tego typu filmów?

Zdecydowanie nie. Mam już za sobą jakieś pięć serii i jestem w trakcie oglądania ok. trzech, i wystąpiły tam oczywiście zdeformowane postacie, ale nie aż tak strasznie jak tu (chodzi mi konkretnie o "duchy", których w Kaichou było mnóstwo).


There's no hope for me in sight.

Offline

 
  • Index
  •  » Newsy
  •  » RECENZJA ANIME: Kaichou wa Maid-sama!
Copyright 2017 jaros218 & Spawacz & Ziomaletto

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
here https://www.worldhotels-in.com Ciechocinek restauracja