Spawacz Reviews

Co dziś zrecenzujemy?


#1 2016-08-05 09:47:46

FrostMetalStudio

Małpa-filozof

Zarejestrowany: 2015-02-01
Posty: 201
Punktów :   

Recenzja przeróbki: Worms Recon: Duchy w akcji (Sezon I - Re-Armed)

Rok 2016 to - jak na razie - Rok Dobrobytu - nowe DOOM, Dark Soulsy, The Division; nowe Anthrax, Megadeth, Death Angel i Sabaton (a i Metallica coś w tym roku ma wydać - ręce od zacierania na ich nowe wydawnictwo mi płoną); tylko jakoś w filmach jest średnio. Ale w końcu od czego są Wormsowe przeróbki? Tu właśnie wkracza kolejny serial Ziomaletto Studio - remake pierwszego sezonu Worms Recon: Duchy w akcji.

I przyznam, że czekałem cholernie niecierpliwie nie tylko ze względu na "poznanie porządnej genezy Duchów" (jak Ziomaletto zapowiedział), ale też ze względu na fakt, że po zaledwie trzech odcinkach Ziomaletto zawiesił działalność do lipca. Ale okej, nie miał wtedy głowy do robienia seriali, musiał przemyśleć kilka spraw, nie będę się czepiał. Ale w końcu kilka dni temu serial został zakończony, ze zwiastunem były problemy, więc dzisiaj czas wreszcie na recenzję. Teraz już nie ma odwrotu, po prostu trzeba to napisać.

Tym razem jednak Ziomaletto nie zaoszczędził mi czasu i byłem zmuszony jeszcze raz oglądać oryginalny pierwszy sezon, by recenzja była pełna i nie było lamentu, że o czymś nie wspomniałem. I powinniście mi być wdzięczni, bo nawet nie wiecie, jak ciężko ogląda się oryginalny pierwszy sezon, zwłaszcza w porównaniu do tak świetnego remake'u.
Tak więc, przed Wami recenzja porównująca oryginalny Sezon I Worms Recon: Duchy w akcji z wersją Re-Armed.

Zaczynamy od punktu 1., czyli standardowo - FABUŁA.
Akurat w przypadku oryginału mogę posiłkować się oficjalnym opisem fabuły, więc, ten no...
"Worms Recon to tytułowa jednostka specjalna, wykonująca najniebezpieczniejsze zadania głęboko na terytorium wroga.  Oczywiście los, który "na filmach bywa zły" też nie szczędzi Duchów, a ich mega skuteczność zostanie wystawiona na próbę ognia. Otóż pewien terrorysta, Władimir Makarow, zostaje uwolniony przez rosyjską jednostkę Specnaz. Zakłada grupę terrorystyczną "Wewnętrzny Krąg". Duchy i widzowie dowiedzą się okrutnej prawdy, która napędzała Makarowa do działania...[1] Tak więc Duchy muszą wykorzystać wszystkie swoje umiejętności, całą swoją broń (włączając w to Grincha) i wszystkie swoje instynkty, by go dorwać, a w najlepszym wypadku zabić... Niemożliwe, no nie? Duchy uważają inaczej. Całe to danie zostanie podane w sosie... zimowym."

Trzeba przyznać, że fabuła nie jest w oryginale zanadto skomplikowana - ot, zwykły pościg za złym panem. Wątków mamy jeden, chyba że wliczamy pierwszy odcinek jako side-quest. Oczywiście pierwsza produkcja nie musiała być jakoś rozbudowana fabularnie, bo wiadomo - początek kariery, Spawacz też przecież musiał szlifować umiejętności. Niestety brakuje tu jakiegoś zwrotu akcji albo czegokolwiek, co sprawiłoby, że fabuła byłaby choć trochę interesująca. Niby w drugim odcinku Makarow ucieka przed Duchami (pff... tchórz), ale czemu tego nie robi w ostatniej walce? Jeden odcinek więcej dałoby się przeżyć (choć byłoby ciężko), a i coś ciekawszego by się działo. Pod tym względem jest bardzo średnio, a nawet rzekłbym, że słabo.

W przypadku remake'a opis fabuły musiałem sam wymyślać, dlatego mam nadzieję, że nie odwaliłem maniany xD.
W niedalekiej przyszłości istnieje jednostka specjalna Worms Recon[2], która jest określana najlepszą jednostką wojskową na świecie[3]. Mieli już całą masę wrogów do pokonania, wielu zabitych na koncie i wiele udanych misji. Ale wszyscy się zastanawiają - jak wyglądały ich początki? Na to pytanie odpowie Wam Gary "Roach" Sanderson, który przybliży Wam rozpad Task Force 141 i początki Duchów.

Krótko, bo krótko, ale ten opis powinien być wystarczający.
Właśnie od Task Force 141 zaczniemy. Standardowo mamy gonitwę za złym panem i trzema przydupasami, których TF141 dzielnie i bez większych problemów pokonują... STOP! Jest przecież wątek wybuchu epidemii pasożyta strun głosowych, który co prawda nigdy nie został wyjaśniony, ale z drugiej strony wątek ma w sobie trochę tajemniczości i można samemu sobie pewne rzeczy dopowiedzieć. Widać wyraźnie jednak, że wątek był inspirowany grą Metal Gear Solid V: The Phantom Pain - ba, pojawia się nawet postać starca o pseudonimie Code Talkera (choć, ofkors, Ziomaletto pozmieniał kilka faktów na potrzeby filmu). Po za tym, mamy też scenę zdrady Shepherda znaną z drugiego sezonu (choć wyglądało to trochę inaczej niż w kontynuacji) i właśnie tutaj wkracza na scenę Worms Recon...
... które wreszcie (mówiąc o Re-Armed, rzecz jasna) w szóstym odcinku ma misję skradankową, ale o tym wspomnę później. Choć zabawny jest w sumie fakt, że Makarow jakimś cudem unikał wszelkich starć z Duchami/TF141 (w odcinku piątym wpadł do wody na samym początku walki, w siódmym zwiał, a w ostatnim pojawił się dopiero po wyeliminowaniu straży), a jego pomocnicy nie mieli jednak tyle szczęścia. Muszę jednak przyczepić do wątku "współczesnego" - choć sam w sobie nie jest zły, to jednak nie tylko zaburzał ciąg opowieści Roacha, ale i zasługiwał na osobny sezon. Ale skoro Ziomaletto postanowił zakończyć z przeróbkami - to nie będę psioczyć za bardzo, zwłaszcza że dostaliśmy dwie zawaliste walki z Death Angel i Slayerem. Cały sezon kończy scena, w której generał Garrison i prezydent USA postanawiają zająć się Sheperdem, a która świetnie spina pierwszy sezon z drugim i pokazuje, że historia zatoczyła koło - bowiem miesiąc później Duchy będą się mścić na generale Sheperdzie.

Ale skoro mówimy o fabule, to z nią wiąże się kolejna ważna kwestia - czyli nasz punkt 2. do porównania - DIALOGI.

Oryginał od tej strony ssał. Jeśli ktokolwiek podczas oglądania oryginału nie zatykał uszu gdy tylko postacie zaczęły mówić - to brawa dla niego, otrzymuje ode mnie nagrodę Masochisty Roku. Ale w przypadku nagrody Najgorszego Tekstu w Przeróbkach ciężko było by wybrać zwycięzcę, bo wybór jest ogromny - od po prostu irytujących "Jesteś najsłabszym ogniwem, odpadasz z gry!"[4] i "Bo jak zwykle nic nie wiesz." poprzez typowe one-linery typu "Sayonara, frajerze!" i "Joł, kretynie!" aż po takie perełki jak (tutaj będę cytował w całości)...

- Wypowiedz kody, albo walnę Cię młotem.
- Ja nic nie wiem.
- Jesteś pewien?

... czy choćby najgłupiej brzmiące odpowiedzi...

- Dobra.
- No jasne, szefunciu!
- Okej.

... aż po najgorsze odwołanie do popkultury (aż do czasu oryginalnego Sezonu II), po usłyszeniu którego chciałem walnąć głową w ścianę ze 100 razy, by doświadczyć czegoś znacznie przyjemniejszego.

- No dobra panowie, naszym zadaniem jest uwolnienie terrorysty Władimira Makarowa.
- A on czasem nie zmarł?
- Nie.
- To dopiero Hardkorowy Koksu.
- Nie, to sobowtór Roberta Brunejki.[5]
- Po pierwsze primo, zamknąć ryja, po drugie primo Robert Brunejka i Hardkorowy Koksu to ta sama osoba (...).

Łącząc to z wolną wymową wszystkich kwestii i próbami rośmieszenia widza podczas oficjalnych rozmów daje to nam chyba najgorsze dialogi w przeróbkach z Worms 4 (mówimy oczywiście o liczących się przerabiaczach).
No i na szczególne wyróżnienie zasługuje kwestia z pierwszej wersji pierwszego odcinka[6] (wciąż dostępnej na kanale Worms 4 Films) - "O kurde, ale Tokio Drift!".

Na szczęście remake radzi sobie znacznie lepiej. Kiedy widać, że chwila nie pozwala na śmieszkowanie, jest dość poważnie, ale gdy tylko jest odpowiednia chwila - Ziomaletto wprowadza trochę luzu i potrafi nawet rozbawić. Choćby scena w drugim odcinku, gdzie Makarow dowiaduje się o postępach Task Force, jest całkiem zabawna. Trzeba być jednak przygotowanym na to, że humor jest głównie oparty na wulgaryzmach, choć drobnej wstawki z Monty Pythonem nie zabraknie. Jest tu też sporo typowo wojskowej gadki, ale względu na konwencję serialu wojennego - nie przeszkadza mi to zbyt mocno.

Jako, że z fabułą nie ma już chyba nic powiązanego (a co było to chyba opisałem), to przejdziemy do punktu 3. - AKCJA.

W oryginale akcja jest średnia. Walki opierają się głównie na schemacie "Jeden z Duchów łazi w jakieś miejsce przez 30 sekund - załatwia złego z M4/Bazooki/Granatu/czegokolwiek innego - zły wybiera niegroźną bombę kasetową - trafia/chybi - powtarzamy aż Duchy załatwią przeciwników". Przez taki schemat i obowiązkowe one-linery (i to nie tylko od Duchów, bo ich przeciwnicy też im czasem odszczekują) starcia są niesamowicie nudne.
Co ciekawe, są nawet momenty skradankowe (odcinki 1 i 3), ale zanim zacznie się w nich dziać coś ciekawego, spokojnie zdążylibyście zaparzyć i wypić dwie herbaty i zrobić latte macchiato. To drugie szczególnie się przyda przy oglądaniu tych akcji skradankowych. Nazywajcie to sobie "budowaniem klimatu", jeśli chcecie, dla mnie - choć i tak lepsze od walk - to po prostu kilka minut niebotycznej nudy. Nie pomaga nawet fakt użycia soundtracka z Call of Duty 4: Modern Warfare, bo nadal jest to nudne.

Remake radzi sobie z akcją o wiele lepiej. Oprócz M4 (podmienionej za strzelbę) nie ma żadnych podkręconych broni, a walki ogląda się o wiele lepiej, kiedy pokazane są same wystrzały. Zresztą, po zobaczeniu pierwszej walki w sezonie - tej z "The Dream Calls For Blood" zespołu Death Angel - odeszły wszelkie moje obawy o poziomie walk. Choć nie powiem, że starcie w rytm "Inside The Fire" było super - brakowało mi w niej czegoś, co faktycznie sprawiało wrażenie, że w następnym odcinku będzie finał. Aczkolwiek pewna akcja w tym starciu mnie rozbawiła (ale nie chcę zdradzać szczegółów). Ale sam finał nie zawiódł - świetnie dobrane "Hatred United/United Hate" Death Angel, świetny montaż i nie czułem znudzenia. Widać, że Ziomaletto wyniósł cenną lekcję z recenzji "W.O.R.M.S. - The Call of Battery" i zrobił naprawdę świetną walkę finałową.
No i akcja skradankowa. Wierzcie mi czy nie, ale ta scena powinna robić za przykład tego, jak takie  powinny być robione. Krótko było, bo krótko, ale i tak klimat odwalał całą robotę, a i Bodarki nie byli tylko humorystycznymi idiotami rzucającymi frazesami "Bo jak zwykle nic nie wiesz". W sumie to ciekaw jestem, jakby się potoczyła ta misja, gdyby Duchy jeszcze starały się "skradać"...
Ale przypomniało mi się coś - propsy za wyczucie czasu Sandmana - on ma jakiś szósty zmysł? xD

A teraz punkt 4. - MUZYKA.

Nawet oryginał jakiegoś plusa musi załapać. Trochę tu rocka (AC/DC), trochę tu metalu (Sabaton, Metallica), czasem OST z Call of Duty 4 gdzieś się będzie pałętać i trochę rapcore'a z spod znaku Styles of Beyond. W sumie ciężko cokolwiek powiedzieć, bo samej muzyki, jak widać, za dużo nie ma.

Za to remake to muzyczne bogactwo. Z nowości zaczynamy od Anthraxu w dość sporej ilości (naliczyłem chyba 5 utworów), Death Angel i soundtrack z gry Metal Gear Solid V: The Phantom Pain wysuwający się mocno na prowadzenie. Ze stałych bywalców jest AC/DC, Metallica, Slayer, Megadeth, Iron Maiden, Judas Priest, Dio, Exodus i Disturbed. Dziwi mnie natomiast brak HammerFall'a, Sepultury czy Godsmack, ale przy zaledwie 10 odcinkach zrozumiałe jest, że wszystkich zespołów użyć się nie da. Tak czy siak, muzycznie jest super, co jednak nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem.

I punkt 5. - MONTAŻ.

No i oryginał znów dostanie ochrzan. Po pierwsze - czołówka i napisy końcowe w każdym odcinku.  Czułem się, jakbym jakiś serial TV oglądał. Dlaczego w takim razie reszty napisów nie wrzucano podczas scen, tylko poświęcono im minutę? Końcówkę i tak wszyscy pomijają, więc to mniejszy problem. Po drugie - walki są za długie. Można było wyciąć te wszystkie klipy przemieszczania się bohaterów, ale Ziomaletto uparł się przy wycinaniu tylko momentów z panelem broni, co dało taki, a nie inny efekt. Po trzecie... Nie, podaruję sobie dalsze znęcanie się nad oryginałem, bo jeśli zostają popełniane tak kategoryczne błędy, jak te powyższe - to idea remake'u serialu jest dla mnie całkowicie zrozumiała.

Remake natomiast ma nie tylko lepiej zmontowane walki (tempo takie, jak należy; efekty świetnie dobrane; przejaśnienia w odpowiednich momentach), ale i ciekawsze intra (trochę bez sensu był pomysł ze zmienianiem czołówki, choć druga wygląda na łatwiejszą do zrobienia i nawet efektowniejszą) i bardziej wciągające sceny rozmów. Czyli w sumie na plus.

A na koniec punkt 6. - KLIMAT.

Najpierw powiem o remake'u, bo klimat był do prawdy świetny. Głównie potęgowany muzyką - ale jaką, soundtrack z gry Metal Gear Solid V: The Phantom Pain (o którym co chwila wspominam, ale co poradzić, że jest taki zajebisty?) świetnie wpasowuje się w momenty spokojniejsze czy skradankowe, a co najlepsze - Ziomaletto poprawił się od czasu V Sezonu i klimat tego sezonu jest spójny. Dobra, a jak wypada oryginał?

Cóż, jest nieco lepiej niż w innych aspektach. Nie było tak źle jak w przypadku choćby dialogów, ale na pewno było trzeba nad tym popracować. Klimat też był budowany muzyką i w zasadzie, oprócz muzyki, to jedyny plus oryginalnego WR. Czasami denerwował jednak brak jakiekolwiek muzyki w tle podczas rozmów, które właśnie by ten klimat budował, ale już w trakcie bitew już coś tam się czuje.

Dobra, pewnie większość zdążyła już zamknąć kartę z tą recenzją, więc zacznę podsumowanie.

Oryginalny Sezon I serialu Worms Recon: Duchy w akcji to straszna padaka. Kiepskie dialogi, średnia i mało wciągająca fabuła, fatalny montaż, dobra muzyka i całkiem niezły klimat sprawiają, że oglądanie tejże serii było ogromną męką. Ponadto kiepskie żarty i one-linery wzięte z kina klasy C, jeszcze bardziej grzebią ten twór. I bardzo cieszy fakt, że powstał remake, bo oryginału nie da się oglądać jeśli nie jest się masochistą. Albo jeśli się nie ukończyło się Call of Duty: Modern Warfare 2 w francuskiej wersji językowej (choć co do tego się nie wypowiadam, Ziomaletto zna się na tym bardziej).

Remake to już inna para kaloszy. Świetna muzyka, genialnie uchwycony klimat, świetny montaż, bardzo dobre budowanie fabuły i o wiele lepiej pisane dialogi. Wielka szkoda, że wielcy przerabiacze już nie tworzą, ale z drugiej strony - kto inny z "młodej krwi" nadaje się do przejęcia pałeczki lepiej niż właśnie Ziomaletto? Musimy się pogodzić z tym, że większość starych przerabiaczy zniknęła z YT dawno temu, a w nowej erze wiele przeróbek jest marnych. Ale jednak dobrze, że są tacy Ziomaletto czy Daoriond, którzy pokazują, kto aktualnie wymiata w tworzeniu przeróbek (Daoriond, kiedy przestaniesz się obijać?). A co do samego WR... Świetny remake.

ORYGINAŁ:
Plusy:
+ muzyka
+ klimat
Neutralne:
+/- fabuła
Minusy:
- dialogi
- montaż
- niezbyt wciągające walki
- one-linery

Ocena:
3/10
Jakieś plusy są, ale nie są w stanie równać się z minusami. Zwłaszcza tak mocnymi.

REMAKE:
Plusy:
+ fabuła
+ muzyka
+ klimat
+ dialogi
+ montaż
+ walki wreszcie wciągają
Neutralne:
+/- wątek współczesny

Ocena:
10/10
Oby w najbliższym czasie pojawiało się więcej tak dopracowanych produkcji jak ta.

Przypisy:
[1] -  a o której serial nie wspomni ani razu, nawet w kolejnych sezonach. Fałszywy marketing w Wormsowych przeróbkach potwierdzony.
[2] - BTW. Nie ma to jak po tylu latach wciąż wymawiać "Lorms Rejkon"... Bo "Rikon" wcale nie brzmi poprawnie. A Jeff Hanneman wcale nie umarł.
[3] - Bzdura, z W.O.R.M.S. nie mają szans.
[4] - najlepsze jest to, że tekst ten pada przy każdym udanym trafieniu skutkującym śmiercią.
[5] - nie wiem , jak to się pisze, więc jeśli sam Hardkorowy Koksu wbije mi na kwadrat, to mało mnie to będzie obchodziło.
[6] - i przy okazji kolejne złe nawiązanie do popkultury. Przy każdym z nich cierpiałem, wstydząc się za scenarzystę.

Ostatnio edytowany przez FrostMetalStudio (2016-08-05 12:47:21)

Offline

 

#2 2016-08-05 13:12:24

 Krystian96XD

Czekoladowy borowik

Skąd: Zielkowo
Zarejestrowany: 2014-11-09
Posty: 69
Punktów :   

Re: Recenzja przeróbki: Worms Recon: Duchy w akcji (Sezon I - Re-Armed)

Przy piątym punkcie wprowadziłeś mnie w błąd, gdy zacząłeś go od zdania "No i remake znów dostanie ochrzan", ale na szczęście tylko do pewnego momentu. Kiedy napisałeś zdanie o treści "Nie, podaruję sobie dalsze znęcanie się nad oryginałem..." od razu załapałem że w tym pierwszym zdaniu chodziło ci o "oryginał" a nie "remake", co jest mimo wszystko naprawdę sporym błędem. Ale poza tym sama recka jest w porządku.

Absolutnie muszę się zgodzić z tym, że oryginalna wersja pierwszego sezonu WR wypada lekko mówiąc naprawdę słabo w porównaniu do niedawnego remake'u. Poważnie, gdybym miał obejrzeć cały oryginał już teraz, to niewykluczone że podczas jego oglądania przecierpiałbym równie wielkie katusze jak w przypadku "Batmana i Robina", "Stalowego rycerza", "Żylety" czy nawet "RoboCopa 3".

Offline

 

#3 2016-08-05 13:19:54

 Ziomaletto

Hiszpańska Inkwizycja

Skąd: Łomża!
Zarejestrowany: 2013-12-29
Posty: 359
Punktów :   
WWW

Re: Recenzja przeróbki: Worms Recon: Duchy w akcji (Sezon I - Re-Armed)

Krystian96XD napisał:

Przy piątym punkcie wprowadziłeś mnie w błąd, gdy zacząłeś go od zdania "No i remake znów dostanie ochrzan", ale na szczęście tylko do pewnego momentu. Kiedy napisałeś zdanie o treści "Nie, podaruję sobie dalsze znęcanie się nad oryginałem..." od razu załapałem że w tym pierwszym zdaniu chodziło ci o "oryginał" a nie "remake", co jest mimo wszystko naprawdę sporym błędem. Ale poza tym sama recka jest w porządku.

Absolutnie muszę się zgodzić z tym, że oryginalna wersja pierwszego sezonu WR wypada lekko mówiąc naprawdę słabo w porównaniu do niedawnego remake'u. Poważnie, gdybym miał obejrzeć cały oryginał już teraz, to niewykluczone że podczas jego oglądania przecierpiałbym równie wielkie katusze jak w przypadku "Batmana i Robina", "Stalowego rycerza", "Żylety" czy nawet "RoboCopa 3".

Skubaniec zdążył już poprawić za nim ja przeczytałem. Na TW4 dopatrzyłem się jeszcze błędu "naprowadzenie" w akapicie o muzyce.
O recenzji mówiłem już na TW4, więc nie będę się powtarzał.


Optymista wierzy, że żyjemy w najlepszym ze światów. Pesymista obawia się, że może to być prawdą. ~ James Branch Cabell, The Silver Stallion
Wbijajcie na Tuby: https://www.youtube.com/user/Ziomaletto

Offline

 

#4 2016-08-14 17:34:36

FrostMetalStudio

Małpa-filozof

Zarejestrowany: 2015-02-01
Posty: 201
Punktów :   

Re: Recenzja przeróbki: Worms Recon: Duchy w akcji (Sezon I - Re-Armed)

Ziomaletto napisał:

Krystian96XD napisał:

Przy piątym punkcie wprowadziłeś mnie w błąd, gdy zacząłeś go od zdania "No i remake znów dostanie ochrzan", ale na szczęście tylko do pewnego momentu. Kiedy napisałeś zdanie o treści "Nie, podaruję sobie dalsze znęcanie się nad oryginałem..." od razu załapałem że w tym pierwszym zdaniu chodziło ci o "oryginał" a nie "remake", co jest mimo wszystko naprawdę sporym błędem. Ale poza tym sama recka jest w porządku.

Absolutnie muszę się zgodzić z tym, że oryginalna wersja pierwszego sezonu WR wypada lekko mówiąc naprawdę słabo w porównaniu do niedawnego remake'u. Poważnie, gdybym miał obejrzeć cały oryginał już teraz, to niewykluczone że podczas jego oglądania przecierpiałbym równie wielkie katusze jak w przypadku "Batmana i Robina", "Stalowego rycerza", "Żylety" czy nawet "RoboCopa 3".

Skubaniec zdążył już poprawić za nim ja przeczytałem. Na TW4 dopatrzyłem się jeszcze błędu "naprowadzenie" w akapicie o muzyce.
O recenzji mówiłem już na TW4, więc nie będę się powtarzał.

Tym razem byłem sprytniejszy.

Offline

 
Copyright 2017 jaros218 & Spawacz & Ziomaletto

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Zbiorniki na szambo Stawiszyn usuwanie adblue Ciechocinek hotele wellness wodomierze wrocław