Hiszpańska Inkwizycja
UWAGA! Recenzja dotyczy wersji na PC. W odpowiednim miejscu w recenzji pojawi się odpowiedni akapit dotyczący działania gry na tejże platformie.
Juiced: Szybcy i Gniewni
Data wydania: 13.06.2005 (Świat), 30.06.2005 (Polska)
Producent: Juice Games
Wydawca: THQ, Inc.
Dystrybutor PL: CD Projekt
Silnik: ? Ktoś, coś?
Platformy wydania: PC, PlayStation 2, XBOX
Kojarzycie może spółkę THQ, Inc.? Tak, to wydawcy sławnej serii gier pariodującej Grand Theft Auto znanej jako Saints Row. Jakże szkoda było, że w 2012 roku ta spółka ogłosiła bankructwo. Chociaż z drugiej strony ciekawe co by było, gdyby to np. UbiSoft albo Activision ogłosiły bankructwo? Cóż, to nie czas na takie gdybanie, a na recenzję jednej z gier wydanych przez THQ - Juiced: Szybcy i Gniewni. Nie mam jednak pomysłu na jakieś ciekawe wprowadzenie, dlatego po prostu zajmiemy się samym tytułem.
I gdy tylko na dobre dostaniemy świat Juiceda do własnej dyspozycji, to wszystko stanie się jasne - ta gra nie ma kompletnie żadnej fabuły. No chyba że "droga na sam szczyt" można uznać za strzeszczenie całej fabuły. Okej, Hot Pursuit z 2010 też nie miał fabuły, a wszyscy powinni wiedzieć, że to dobra gra była. I przeciwko braku fabuły nic nie mam, jeśli np. kariera jest wykonana ciekawie. Tylko mi jak kurde bele szkoda, że taka nie jest...
Gdy tylko ukończymy pierwszy wyścig w grze i wybierzemy nasz pierwszy wóz (tak, tutaj najpierw odbywa się wyścig, a potem kupujemy samochód, WTF?) dostajemy sandboxową mechanikę kariery. Mamy kalendarz, w którym wybieramy który wyścig chcemy rozegrać (a nawet możemy własny założyć) mamy garaż, w którym kupujemy, naprawiamy i tuningujemy nasze mechaniczne rydwany. Jedyną różnicą w porównaniu do pewnej gry (z którą Juiced próbował konkurować, ale coś nie "pykło".) jest brak trybu dowolnej jazdy. Nie dziwię się kompletnie, bowiem teren oddanego nam miasta - który, co najlepsze, nie ma nazwy - jest ogromny.
W grze są także sponsorowane wyścigi, za zwycięstwo w których otrzymujemy prototypowe części do samochodów.
Całe miasto zostało podzielone na dziewięć dzielnic (z czego jedna jest nasza):
- San Ricardo - dzielnica na obrzeżach miasta (trochę przypominająca biedniejsze dzielnice Los Santos z Grand Theft Auto: San Andreas), którą dowodzi T.K. z gangu Urban Maulerz.
- Downtown - bogate śródmieście, którym dowodzi Sue z gangu Vixens
- Campbell Hills - wzgórza w okolicy miasta, którymi dowodzi Biggi z gangu A.W.B.
- East Angel Insland - doki, którymi dowodzi Poppa z gangu The Lordz
- Angel North Central - tor wyścigowy, którym dowodzi Maria z gangu The Wild Cats
- Southside Beach - dzielnica w okolicy plaży, którą dowodzi Melody z gangu Public Chaos
- West Anderson - dzielnica tuż obok poprzedniej, którą dowodzi Carlos z gangu Legion
- Angel Westside - okolice fabryk przemysłowych, którymi dowodzi Jack z gangu Omega Tau
- Angel Superspeedway - tor wyścigowy oddany do naszej dyspozycji.
Ktoś tu ewidentnie odjechał przy projekcie miasta. Inna sprawa, że ktoś był tak zachwycony swoim projektem, że zapomniał te miasto... nazwać.
Więc jeśli chcemy się ścigać w tych dzielnicach, wpierw trzeba wejść w kalendarz zawodów - prawie jak w Project Gotham Racing 4 - i wybrać interesujące nas zawody. Choć z początku u takiego T.K. za udział nie musimy płacić, to jednak na zawody u innych bossów będzie trzeba trochę sypnąć kasą, by zaprezentować swoje umiejętności jazdy przed wszystkimi. Co jednak ciekawsze, jeśli nazbieramy odpowiednią ilość szacunku u danego szefa gangu, możemy przyjąć od niego jedno z trzech wyzwań, albo wyzwać go na pojedynek o kluczyki do wozu. A nawet zakładać na jego terenie własne wyścigi.
Jednak w samej karierze problemem jest brak celu jej kontynuowania. Okej, zawsze warto uzbierać na "samochód marzeń [Kup i zrób, hehe? Kolejne kijowe nawiązanie do polskiej popkultury...]", ale co pozostanie ciekawego do zrobienia po stuningowaniu takowego? Można oczywiście założyć garaż marzeń (nawet próbowałem zrobić taki przed recenzją[1]), ale prawda jest taka, że gra komplentnie nie motywuje do wyrobienia szacunku na 1000 u szefów gangów, a karierę - wbrew wszystkich jej zalet, jak pomysł z wyzwaniami od innych kierowców czy wyścigi o wózki - można olać ciepłym moczem.
A tak wygląda główne menu tuningu. Nawet mi nie wmawiajcie, że to nie jest to samo co w NFS: Most Wanted.
Ciekawszą rzeczą jest tuning. Mamy tu - *podirytowany* ZUPEŁNIE TAK SAMO JAK W NEED FOR SPEED: MOST WANTED - zakładki dotyczące wyglądu, osiągów i kolorystyki naszego wehikułu. Cieszy na pewno fakt istnienia licencjonowanych marek produkujących sprzęt (choćby Alpine, HKS, Brigdestone czy Pirelli) oraz bogata możliwość przerobienia pojazdu - od zderzaków i spoilera, poprzez naklejki i rury wydechowe aż po rzecz, której w NFS: MW nie było - neony. Trzeba przyznać, że całkiem nieźle budują klimat nielegalnych wyścigów. Na których zbierają masy plebejskie ludzi. A policja nie pojawia się ANI RAZU, jeśli pytacie. No nielegalnie w pizdu.
Mamy tu też tryb Arcade, który dzieli się na 15 kategorii, a każda z nich ma pięć wyzwań, czyli razem 75 wyścigów, za których ukończenie odblokowujemy nowe trasy i pojazdy. Najczęściej są to wyścigi z innymi kierowcami, czasami zdarzają takie tryby jak Show-off (o rodzajach wyścigów później pomówimy) czy wyzwania na czas. Jednak ostatnia katergoria - choć z pozoru to zwykłe wyścigi - to w rzeczywistości jest to taka jazda bez trzymanki, że opisanie tego jest niemożliwe. Niech ten filmik stanowi Wam obraz tejże kategorii.
I to jest chyba dobry moment do opisania modelu jazdy. I szczerze mówiąc, nie da się nazwać tego modelu. Bo ni to czysty arcade, ni to symulacja - po prostu wypadkowa obydwu modeli, przez co niektóre pojazdy dają się prowadzić - a dokładnie... Ech, tutaj pełna lista[2] - resztą natomiast kieruje się jak mydłem umieszonym na łazienkowych płyktach. I tak jak samochodów w całej grze jest 52, z czego z tych sterownych jest 16, to teraz chyba jasno Wam mówi, że nie warto zupełnie jeździć całą resztą. Lecz zabawny jest fakt, że niektóre samochody prowadzi się lepiej w deszczu niż na suchej nawierzchni. No i model zniszczeń jest fajnie zrealizowany.
https://youtu.be/FNFQgC43z9A
https://youtu.be/wW1NkgYdcVs
Samochodami z lat 60'-70' zupełnie nie da się jeździć. Ale na ozdobę będą jak znalazł.
Jednak jeśli ani kampania, ani tryb arcade Was nie zainteresowały, to zrobi to tryb Własnego Wyścigu - gdy tylko wybierzemy interesujące nas auto i wybierzemy odpowiadający nam wygląd, który klawiszem PGDN generujemy losowo (a czemu sami nie możemy zmodyfikować pojazdu? - kolejny WTF), przechodzimy do wyboru trasy, ilości okrążeń, pory dnia i warunków pogodowych. A co potem? Oczywiście wyścig, którego zasady ustaliliśmy. Jak choćby taki.
Natomiast samo A.I. jest dosyć... standardowe jak na wyścigówki. Sami wrogowie nie są zbyt inteligentni i czasem wpadają w poślizg. Często jednak są w miarę ogarnięci i jeżdżą jak na profesjonalnych kierowców przystało, a nawet skubańcy nas taranują. Jednak jeśli odrzucicie zakład z innym kierowcą przed wyścigiem, nie próbujcie mówić "Pocałuj mnie w tyłek!", bo naprawdę zacznie nas całować w trakcie wyścigu. W tylny zderzak. Swoim autem.
"- Kelnerze, w moim Juiced jest blur! Proszę go usunąć!
- Przepraszam, ale to jest standard ówczesnych gier.
- No żesz cholera!"
A no właśnie, zapomniałbym - tryby wyścigów. Jest ich tutaj aż... CZTERY. A dokładniej:
- Curcuit - czyli wyścig z kilkoma okrążeniami
- Point-to-point - czyli wyścig od punktu od punktu
- Sprint - czyli kilometrowy prosty wyścig z manualną skrzynią biegów, który trzeba przejechać trzy razy (jakby jednorazowa przejażdżka nie była męczarnią)
- Show-Off - zdobywamy punkty za pomocą wykonywania sztuczek w stylu Bootleg Turn albo Boomerang
Szkoda tylko, że zaledwie tyle, chociaż lepsze cztery dobrze wykonane rodzaje wyścigów niż kilkanaście zrobionych na "odwal-się-panie-prezesie".
Graficznie gra jak na swoje lata daje sobie radę - gra wygląda kolorowo, modele aut są wykonane bez zarzutu, jednak jak się dokładnie przypatrzeć teksturom ("LOL, a przecierz tekstóry nie som warzne? -_-") - są niskiej rozdzielczości. Jest jeszcze jeden problem - blur. Załącza się zawsze przy włączeniu nitra i przy wysokich prędkościach. Owszem, w NFS: MW TEŻ TO BYŁO, ale tam można to było wyłączyć - tutaj się nie da.
Garaż ciasny, ale własny.
Dźwięki są ogółem w porządku, samochody brzmią potężnie (oczywiście zależy które), jednak soundtrack to w przeważającej liczby przypadków rap, którego entuzjastą - jak dobrze wiecie - nie jestem. Chociaż aż tak mi przeszkadza, bo w posiadanej przeze mnie wersji nawet nie ma muzyki. Nie wiem czemu, tak po prostu jest. Ale i lepiej, przynajmniej mogę podczas jazdy załączyć własną składankę.
Optymalizacja jest całkiem dobra - podczas wyścigów gra utrzymuje 18-25 fps (czasem skoczy do 30), a w menu stałe 60 na najwyższych ustawieniach. Nie wiedzieć jednak, czemu, aplikacja się zawiesza po wybraniu opcji "Test Drive", kiedy po wejściu w zakładkę Workshop wybiorę jeden z samochodów. Po za tym dziwnym przypadkiem, nie zauważyłem innych problemów ze stabilnością. Bugów rażących również nie ma zbyt wiele - ot, czasem jak zrestartujemy wyścig i przy zbyt wczesnym wciśnięciu przycisku gazu gra nie zaliczy startu; jeśli na jednej z tras w San Ricardo przy ostrych zakrętach (o kącie 30 stopni) będziemy chcieli je ściąć, gra nas ukaże zatrzymując nasz wóz.
I oto cały Juiced: Szybcy i Gniewni. Gra jest bardzo nierówno, bowiem ma kilka naprawdę ciekawych rozwiązań (ostatni przedni zderzak do Skyline'a wymiata), a sama kariera wykonana jest całkiem nieźle. Dlaczego więc tylko tyle? Ponieważ... wszystko macie powyżej. Dodam tylko, że w tym roku była wydana inna gra, która pobiła Juiced we wszystkich aspektach - Need For Speed: Most Wanted. Potraktujcie to jako ocenę słowną.
Plusy:
+ tuning (choć ewidentnie podobny do tego z Most Wanted)
+ ciekawy i dość szalony Arcade
+ tryb Własnego Wyścigu
+ licencjonowane marki samochodów i części tuningowych
+ A.I.
+ grafika
+ optymalizacja i stabilność
Neutralne:
+/- model jazdy
+/- rodzaje wyścigów
Minusy:
- brak trybu dowolnej jazdy
- kampania, która równie dobrze może nie istnieć
- brak możliwości zmodyfikowania pojazdu według naszych potrzeb w trybie Własnego Wyścigu.
- soundtrack
- brak możliwości restartu wyścigu w karierze
- zbyt dużo podobieństw do Need For Speed: Most Wanted
Ocena końcowa:
5+/10
Jeśli tylko model jazdy was nie wkurzy, kupujcie śmiało, a na pewno będziecie się dobrze bawić. Ale tylko dobrze?
Przypisy:
[1] - voila:
[2] - a/ Volkswagen Beetle GLS 1.8T
b/ Fiat Punto 1.8 HGT
c/ Vauxhall Corsa SRI 1.8i 16V
d/ Peugot 206 GTI
e/ Mitsubishi FTO
f/ Acura RSX Type-S
g/ Toyota Celica SS-1
h/ Toyota Celica SS-2
i/ Honda Integra Type R ?02
j/ Dodge SRT-4
k/ Mitsubishi Lancer EVO VI
l/ Subaru Impreza 22B STI
m/ Mitsubishi Lancer EVO VIII
n/ Mitsubishi 3000GT
o/ Nissan Skyline R34 GTR
p/ Chevrolet Corvette ZO6
Ostatnio edytowany przez Ziomaletto (2017-02-19 13:44:01)
Offline
Małpa-filozof
Ta grafika to jakiś żart. Tekstury to chyba były losowo napaćkane na ekran, modele średnie, oświetlenie godne murzyńskiego tyłka. W dodatku masa zrzynek z NFS: Most Wanted, a ten model jazdy muscle carami to chyba jakiś debil zaprojektował. Toż to nawet na 4 nie zasługuje. No ale nie wiem, może jak zagram to zmieni to moje poglądy. Póki co nie nastawiam się pozytywnie.
Offline